Bardzo
lubię skecz „Będzie Pan zadowolony” Kabaretu Moralnego Niepokoju, bo z
perspektywy wielu remontów jakie przeszłam i obserwowałam jest bardzo
prawdziwy.
Szukanie
wykonawców z ogłoszeń nie jest najlepszą opcją, niektórzy z nich obiecają wszytko - jak w skeczu. Gdy masz sprawdzoną
ekipę, warto na nią poczekać, choćby nawet 3 miesiące. Wykonawcy
z polecenia nie zawsze są tak dobrzy jakbyś tego oczekiwali –
czasem doskonali w pracy z jednymi materiałami, niestety nie radzą sobie
z innymi. Dlatego tak ważna jest dobra komunikacja
(prawda remontowa Nr 3), by w porę wychwycić problem, również ten dotyczący pracy ekipy.
Osobiście
cenię ekipy, który otwarcie mówią, że się czegoś nie podejmują, bo tego
do tej pory nie robili (a są takie). Nie wierzę w satysfakcjonujące wykonanie prac, w przypadku
gdy wykonawca nie dopytuje o detale. Nie wierzę, że wszystko bez
problemu się da się zrealizować (prawda remontowa Nr 2) i w
zapewnienia w stylu „będzie Pan zadowolony”. Doceniam szczerość i kreatywność w przypadku sytuacji nietypowych.
Decydując
się na wybór ekipy trzeba pamiętać o jednym – żadna ekipa (nawet
najlepsza) nie zadba o szczegóły, tak jak Ty sam, zwłaszcza jeżeli nie
zwrócisz na nie uwagi (np. by wykonawcy zdejmując kaloryfer do
malowania zabezpieczyli podłogę folią). Jeżeli nie zadbasz o detale, nie
powiesz czego dokładnie oczekujesz, roboty będą realizowane wg
umiejętności i praktyki wykonawcy, a nie zawsze będzie to zgodne z Twoim
wyobrażaniem.
Zdarzało
się, że pracujące u nas ekipy (zwłaszcza instalatorów) ograniczały się
tylko do wykonania zadanego planu. Nie potrafiły zaplanować pracy a
jedynie ją wykonać. Po tych doświadczeniach wiem, że nie można liczyć na
to, że
ktoś przemyśli i zaplanuje coś za ciebie. Mimo, że się nie znasz, mimo,
że nie masz doświadczenia, nikt nie zrobi tego lepiej niż ty sam. Musisz mieć
gotowy plan, który ewentualnie możesz poddać dyskusji z wykonawcą. W
przeciwnym razie możesz mieć gorącą wodę w misce WC (sytuacja
autentyczna, na szczęście nie u mnie).
Małe
prace warto zrobić samemu, zwłaszcza jeżeli mają duży wpływ na
późniejszy wystrój wnętrza. Definicja „małych prac” dla każdego może
oznaczać coś innego, dla mnie jest to co możemy zrobić sami (dla jednych
będzie to położenie płytek a dla innych zwieszanie obrazów). To co
zrealizujemy sami, oszczędzi nasz budżet i da satysfakcję z dobrze
wykonanej pracy.
I jeszcze dwie obserwacje dotyczące ekip
1. ekipy
przeważnie narzekają na prace wykonane przez ekipę pracująca wcześniej
np. wykończeniowcy na tynkarzy i instalatorów a tynkarze i instalatorzy
na murarzy,
murarze zaś na architekta itd.
2. ekipy
nie szanują pracy swoich poprzedników, więc zawsze należy dokładnie
zabezpieczyć to co zostało już zrobione - widziałam przecięte panele
przez ekipę od
zabudowy meblowej, uszkodzoną podłogę przez ekipę montującą drzwi, obite
ściany przez ekipę wnosząca meble itd.
Wg
mnie najcenniejsza jest ekipa, która po pierwsze potrafi się przyznać,
że jakiś prac jeszcze nie robiła, po drugie potrafi wymyślić
konstruktywne rozwiązanie dla pojawiających się problemów, po trzecie tak prowadzi swoje prace by nic nie niszczyć – i takich
wykonawców wszystkim życzę!