Taras
to może zbyt duże słowo jak na tak małą powierzchnię, jaką zajmuje ale z
racji, że jest osadzony na ziemi inna nazwa nie przechodzi mi do
głowy.
Jestem
fanką filmików muratora dotyczących realizowanych zmian w
ogrodzie (przez Pana Dominika znanego z programu "Usterka"). Bardzo podobają mi się wprowadzane zmiany i to że
częściowo można je zrobić samemu nie ponosząc dużych
nakładów. Tak więc po obejrzeniu m.in. filmu http://muratordom.pl/ogrod/ zapragnęłam mieć
choćby kawałek takiego drewnianego tarasu. Usunęliśmy więc
składzik rzeczy różnych (zwłaszcza tych poremontowych) i
przystąpiliśmy do działania.
Zakupiliśmy deski o długości 500
cm, surowy modrzew. Dostawca oczywiście znaleziony w sieci, niestety w marketach budowlanych max długość desek tarasowych to 250 cm. Deski postanowiliśmy zabezpieczyć tak by ich naturalny kolor był widoczny. Modrzew ma bardzo ciekawą, zróżnicowaną kolorystykę i uważam, że nie warto jej zmieniać.
Budując taras nie do końca postępowaliśmy zgodnie z filmem. Po
wyrównaniu terenu rozmieściliśmy zabezpieczone folią kawałki solidnych belek stropowych, które maiły pełnić
rolę legarów. Na to rozłożyliśmy agrowłókninę, która zabezpieczyć ma taras przed wyrastającymi chwastami. Sąsiednie legary wypoziomowaliśmy względem siebie. A
na koniec do nich przymocowaliśmy zakupione deski. Deski
montowaliśmy z dystansem za pomocą wkrętów, tak jak pokazane jest
to na filmie. I voilà.
Drewniany mini taras |
Nasz
mini taras jest zadaszony więc nie wysypaliśmy miedzy legary
żwirku, który ma głównie pomagać w odprowadzaniu wody.
Przy
okazji poszukiwania materiałów na budowę tarasu, spojrzałam w sklepie
na meble ogrodowe. Ceny przyprawiły mnie o zawrót głowy –
niektóre zestawy były droższe od zestawów mebli do jadalni! Piękne ale
uważam, że stanowczo za drogie jak na to, że używamy ich góra
przez kilka miesięcy w roku.
Na nasz taras jest tak mały, że nie zmieściłby się na nim żaden komplet ogrodowy - przynajmniej więc nie miałam dylematów. Zamiast mebli zakupiliśmy prostą ale funkcjonalną ławeczkę, ale o niej napiszę następnym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz