Nasz urlop w Bułgarii spędziliśmy
w małym nadmorskim miasteczku. W przeciwieństwie do dużych ośrodków
turystycznych (Słoneczny Brzeg, Złote Piaski), w których panuje
europejska atmosfera, małe miasteczko żyje swoim rytmem. Ludzie na
stołeczkach przed domami obserwują co się dzieje wokół. Turyści nie są tu
priorytetem, rzadko gdzie można tu porozmawiać po angielsku, często menu w restauracjach jest napisane tylko cyrylicą.
Czas
jakby się tu zatrzymał. W większości przypadków budynki z zewnątrz są
zaniedbane i wszędzie można spotkać pomniki radzickich żołnierzy. Wpływ
UE widać na nowych placach zabawach, alejkach spacerowych czy drogach, ale reszta pozostaje tu od lat bez zmian.
Bułgaria pomnik |
Co
raz większe ilości turystów wymuszają pewne zmiany jedynie w rejonie
plaż – nowe wydzielone miejsca z parasolkami, nowe beach bary,
wypożyczalnie sprzętu do sportów wodnych ale samo miasteczko mimo, że w
sezonie zarabia na turystach nie daje im tego odczuć. Nie proponuje zbyt
wielu atrakcji – standardowo kramy na deptaku (niestety przeważnie z
chińszczyzną, bardzo trudno znaleźć oryginalną
pamiątkę), wesołe miasteczko i restauracje które zamykają się ok 23.00.
Osobiście nie narzekam, wręcz powiem że mi to dopowiada – brak
nagabywania ze strony sprzedających czy ograniczona ilość atrakcji dla
dzieci uważam za duży plus.
Wspominałam
już, że dla mnie wakacje w Bułgarii były powrotem do przeszłości.
Dotarliśmy do miejsc, w których byliśmy ponad dekadę temu – plaża kiedyś
dzika, dziś jest zagospodarowana parasolkami i leżakami.
Poza tym
niewiele się tu zmieniło. Samo wybrzeże ze swoimi skalistymi zatoczkami
nadal jednak jest niezwykle piękne.
Bułgaria - Morze Czarne |
Bułgaria - Morze Czarne |
Bułgaria - Morze Czarne |
Migawki z wyjazdu na https://instagram.com/mysmallworlds/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz