wtorek, 12 stycznia 2016

Krakowski SMOG

W Krakowie wg legend straszył smok wawelski, teraz rolę tę przejął SMOG - straszy mieszkańców i turystów. O tym, że powietrze w Krakowie jest „nieszczególne” śpiewał G. Turnau i A. Sikorowski i jest to prawda znana nie od dziś. Kiedyś za złą  jakość powietrza obarczano lokalne zakłady produkcyjne, głównie Hutę im Sendzimira (kiedyś im. Lenina) oraz zakłady sodowe Solvay (obecnie Centrum Handlowe Zakopianka). Z czasem zakłady produkcyjne na terenie Krakowa były zamykane lub ich działalność była mocno ograniczana. Wydawać by się się mogło, że powietrze w Krakowie będzie coraz lepsze, niestety trujące zakłady produkcyjne zastąpiły samochody. Jak ostatnio podawano w mediach samochody, którymi jeździmy w naszym kraju mają najczęściej pow. 10 lat i zapewne daleko im do standardów jakościowych z zakresu ekologii, za których przekroczenie karany jest teraz koncern Volkswagen. A w Krakowie ostatnio rozbudowano sporo dróg (a pełnej obwodnicy nadal brak) więc automatycznie do miasta zaczęło wjeżdżać więcej samochodów (starych samochodów) - a efekt tego widać i czuć.

Nie wypałem okazały się parkingi „Park & Ride”, bo kto chciałby zostawić auto na obrzeżach miasta jeżeli dwupasmową drogą może dojechać do samego centrum (w odległości niespełna 1 km do Wawelu czy Rynku). Owszem czasem napotka się korki (czasami całkiem spore) ale czy nie przyjemniej siedzieć sobie w ciepłym aucie niż marznąć (zwłaszcza w zimie) na przystanku. Tak więc pomykają samochody a jak obserwuje się ich rejestracje to wychodzi na to, że Kraków to miasto tranzytowe. 

Z własnych obserwacji wiem, że wiele osób, które mieszka w Krakowie chętnie korzysta z komunikacji miejskiej, która na terenie miasta zapewnia szybkie przemieszczanie się ale nie znam nikogo, kto dojeżdżałby autem spoza Krakowa i przesiadałby się na komunikację miejską. Myślę, że aut z rejestracją spoza miasta jest codziennie na ulicach Krakwa przynajmniej 50%. Osobiście uważam, że Kraków nigdy nie uwolni się od spalin, jeżeli nie ograniczy ruchu wjazdowego do miasta (np. przez regulację świateł na wjeździe) - mam świadomość, że tą tezą  narażam się wszystkim codziennie dojeżdżającym do Krakowa samochodami z bliższych i dalszych okolic.

Jedna z ostatnich akcji władz Krakowa w walce ze smogiem to uchwała, która mówi o tym, że gdy normy powietrza zostają  przekroczone miasto ogłasza komunikat o darmowej komunikację (dla osób, które mają przy sobie dowód rejestracyjny samochodu oraz osób im towarzyszących). Decyzja podjęta w błyskawicznym tempie miała szeroką akcję informacyjną w mediach, nawet tych ogólnopolskich. Zraz po nowym roku można było w Krakowie pojechać komunikacją zbiorową za darmo (przez jeden lub dwa dni). Jednak nieco ponad tydzień później normy znowu zostały przekroczone ale komunikacja nie była już darmowa. Oficjalne komunikaty rekomendowały pozostawanie w domu ale nie był to wystraczający powód by uruchomić darmowe przejazdy. Zastanawiam się więc czy uchwała miała być tylko działaniem z zakresu PR czy proces nie działa przez czyjąś nieudolność?

Poza spalinami przyczyną smogu jest oczywiście palenie w piecach (choć ten sposób ogrzewania istnieje od zawsze). Niestety powietrza nie da się zatrzymać w ramach granic miejskich, więc oprócz efektów spalania z krakowskich kotłowni, nad Kraków spływa powietrze z okolic, gdzie ograniczenia co do spalania są mniej rygorystyczne.  Ważne na pewno jest czym się pali i palenie śmieciami na pewno powinno być surowo karne (na razie chyba kary nie są zbyt dotkliwe) ale czemu zabraniać mieszkańcom Krakowa palenia drewnem w kominku? Wydaje mi się że problem leży nie w samym paleniu w piecach, które od zawsze było praktykowane, a w braku przewietrzania miasta. W Krakowie pewne miejsca "od zawsze" pozostawały niezbudowane, bo stanowiły tzn. korytarze powietrzne do przewietrzania miasta. Teraz w tych miejscach stoją bloki. Pytanie czy przewietrzanie miasta stało się niepotrzebne?

Władze Krakowa realizują politykę proekologiczną – dopłaty do wymiany pieców i odnawialnych źródeł energii, inwestycje w ekologiczny tabor komunikacji miejskiej, z drugiej strony wpuszczają jednak do miasta coraz większy ruch samochodowy i pozwalają zabudowywać każdy skrawek terenu zielonego.  Teraz Nowa Huta w stosunku do innych dzielnic Krakowa stanowi zieloną wyspę, tylko tu między blokami zostawiono miejsce na drzewa i zieleńce. W pozostałych dzielnicach tereny zielone masowo zastępuje beton.

Realizacja samego programu ograniczania niskiej emisji też pozostawia wiele do życzenia. Miasto dofinansowuje wprawdzie całkiem spore kwoty do wymiany sposobów ogrzewania np. na ciepło miejskie ale w zamian użytkownicy podpisują umowy lojalnościowe nawet na 10 lat. Dodatkowo dotacja nie obejmuje wielu dodatkowych inwestycji, które muszą zostać poniesione ze względu na wymogi MPEC. No i najważniejsze-  wymiana sposobu ogrzewania to dopiero początek kosztów, bo miesięczne opłaty bardzo często nie mile zaskakują użytkowników. To wszystko nie zachęca do zmiany, zwłaszcza ludzi starszych i niezamożnych.

Moim zdaniem wprowadzenie zakazu palenia w piecach nie rozwiąże problemu całkowicie, bo jeżeli kogoś nie stać na ekologiczne ogrzewanie to żaden zakaz tego nie zmieni. Ludzie będą więc palić nadal, pewnie czym podpadnie, bo składy węgla z racji wprowadzonych zakazów zapewne znikną z terenu Krakowa. Moim zdaniem jedynym rozwiązaniem by całkowicie wyeliminować piece to ciepło miejskie tak tanie, by nikomu nie chciało się i nie opłacało palić we własnej kotłowni, co przy obecnych cenach ciepła w Krakowie jest rozwiązaniem nierealnym.

Tak więc póki co Kraków skazany jest na smog, również ze względu na swoje położenie w kotlinie i niestety w najbliższym czasie sytuacja ta nie ulegnie szybkiej poprawie. Wielka to szkoda dla miasta, dla jego zabytków, ale przede wszystkim dla zdrowia mieszkańców.

i odmiennym jakby rytmem
u nas ludziom bije serce
choć dla serca nieszczególne tu powietrze ....

(Andrzej Sikorowski, Grzegorz Turnau)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz