czwartek, 3 marca 2016

Irytujące pomysły operatorów telefonicznych

Powodów do zdrenowania z powodu działań operatorów telefonicznych czy internetowych jest na pęczki, ale ich nadgorliwość w kwestiach przypomnień o płatności to już przesada. Operator telefonii komórkowej, z którego usług korzystam wdrożył irytującą  mnie opcję przypomnień o konieczności zapłaty rachunku. I tak dostaję sms o tym, że faktura została wystawiona – jakbym przypadkiem jej nie zauważyła, potem klika dni przez terminem płatności dostaję kolejnego sms z przypomnieniem, że ciągle nie zapłaciłam a gdy w końcu zapłacę jeszcze podziękowanie, że jednak w końcu zapłaciłam. Tyle, że żadnego z tych sms-ów nie potrzebuję i nie chcę dostawać! Czy operator nie może wyłączyć ich dla grupy osób, które regularnie płacą w terminie? Czy nie może to być opcja dla osób, które takich powiadomień oczekują? W kończy czy nie wystarczyłby jeden sms w przypadku, gdy minie termin płatności? 

Jakby tego było mało od tego samego operatora mam jeszcze internet stacjonarny – oczywiście nie możliwe jest wystawienie jednej faktury, więc faktury są dwie no i oczywiście przypomnienia o płatności też podwójne. Po przesłaniu faktury, by przypadkiem nie uszło to mojej uwadze dostaję sms, że faktura została wystawiona. Na klika dni przez określonym terminem płatności odbieram telefon, że rachunek jeszcze nie został uregulowany. Ale czemu miałby być, jeżeli termin płatności jeszcze nie minął!!!

Tak więc co miesiąc zanim minie termin płatności faktur (dwóch z tą samą datą płatności!) dostaję 3 smsy i minimum jeden telefon w tej sprawie. Bardzo uciążliwe. Do tej pory płaciłam regularnie – w wyznaczanej dacie, ale muszę chyba przeprowadzi eksperyment co się stanie gdy nie zapłacę, ile smsów i telefonów wtedy dostanę???

Mylił by się ten, kto pomyślałby, że wszystko to w trosce o klienta, o to by zapłacił na czas i nie narażał się na płacenie odsetek. Nic bardziej mylnego. Wcześniejsza płatność dla firmy to możliwość obracania naszymi pieniędzmi  i zarabiania na nich. Tyle, że efekt ten można by osiągną nie nękając swoich klientów smsami i telefonami tylko oferując im w zamian za szybszą płatności benefity. No cóż łatwiej jest jednak zapłacić za automat do wysyłki sms-ów niż zaoferować klientowi coś ekstra  np. rabat za wcześniejszą płatność. Klient przecież i w tej branży jest ważny tylko w momencie zakupu.... niestety....

wtorek, 16 lutego 2016

Ferie - powroty

Przed rozpoczęciem ferii zimowych narzekałam, że w tym roku dla małopolski wypadają bardzo kiepsko, bo pod względem kalendarzowym tak faktycznie było- zaczynaliśmy ferie jako pierwsi. Fatalne było to, że po dwutygodniowej przerwie świątecznej dzieci wróciły do szkoły na 1,5 tygodnia, by znowu mieć dwa tygodnie wolnego. Chyba wolałabym dołożyć kilka dni do ferii świątecznych i zrezygnować z kolejnej przerwy szkolnej w tak krótkim czasie, np. na poczet tygodniowych ferii świątecznych w okolicy Wielkanocy. Ale jest jak jest .....

Po tych przerwach niektórzy jeszcze dochodzą do siebie, bo ponad miesiąc wolnego, z krótkim epizodem szkolnym po drodze, potrafi rozleniwić najpilniejszego ucznia. Może te długie przerwy w nauce nie byłyby tak bolesne gdyby nie fakt, że po powrocie zaczyna się gonitwa z czasem, by nadążyć z programem. A to z kolei oznacza większe obciążenie dzieci sprawdzianami i zadaniami, tak że swoje zimowe wakacje szybko  odrabiają z nawiązką.

No oczywiście jest jeszcze kwestia urlopu rodziców, którzy formalnie powinni zapewnić dzieciom opiekę w czasie wolnym od szkoły (wręcz są prawnie do tego zobligowani). Trzeba być jednak bardzo kreatywnym, by  mając 26 dni urlopu rocznie zapewnić opiekę dziecku, które ma ponad 90 dni wolnych od zajęć w szkole (licząc tylko te dłuższe przerwy: 60 dni wakacji + 14 dni ferie zimowe + 14 dni ferie świąteczne zimowe). Pamiętam ubiegłoroczną akcje pani minister, która zobligowała szkoły  do organizacji zajęć w czasie wolnym od lekcji. Intencje były dobre ale efekty mizerne. Dzieci w czasie wolnym nie chcą chodzić do szkoły, bo proponowane tam zajęcia są dla nich nie atrakcyjne. Tylko raz wysłałam dziecko na  zajęcia "lato w szkole". Liczba dzieci uczestniczących w zajęciach była ograniczona, więc zrobiono zapisy - kto szybszy ten lepszy. Myślałam, że będzie to coś ciekawego - taka półkolonia, ale już po trzecim dniu dziecko prosiło mnie żeby go tam nie wysyłać Opieka była zapewniona ale niestety nic więcej.

Wracając jednak do tegorocznych ferii, muszę przyznać, że wyjątkowo się udały. Trafiliśmy w jedyny tydzień zimy, który do tej pory był. Choć nawet w górach śniegu nie było dużo na czas naszych ferii przykrył on i góry i miasteczka. Zaliczyliśmy narty i sanki. Zmarzliśmy, bo temperatury były nawet do-15 rano. Zimę uznaje więc za zaliczoną.

Mając w pamięci podobną ciepłą zminę, bez mrozu i śniegu, ciekawa jestem czy górale będę znów próbowali ogłosić stan klęski żywiołowej (jak było to parę lat temu), czy już pogodzili się z kapryśną aurą - bo taki mamy klimat ;-)

wtorek, 12 stycznia 2016

Krakowski SMOG

W Krakowie wg legend straszył smok wawelski, teraz rolę tę przejął SMOG - straszy mieszkańców i turystów. O tym, że powietrze w Krakowie jest „nieszczególne” śpiewał G. Turnau i A. Sikorowski i jest to prawda znana nie od dziś. Kiedyś za złą  jakość powietrza obarczano lokalne zakłady produkcyjne, głównie Hutę im Sendzimira (kiedyś im. Lenina) oraz zakłady sodowe Solvay (obecnie Centrum Handlowe Zakopianka). Z czasem zakłady produkcyjne na terenie Krakowa były zamykane lub ich działalność była mocno ograniczana. Wydawać by się się mogło, że powietrze w Krakowie będzie coraz lepsze, niestety trujące zakłady produkcyjne zastąpiły samochody. Jak ostatnio podawano w mediach samochody, którymi jeździmy w naszym kraju mają najczęściej pow. 10 lat i zapewne daleko im do standardów jakościowych z zakresu ekologii, za których przekroczenie karany jest teraz koncern Volkswagen. A w Krakowie ostatnio rozbudowano sporo dróg (a pełnej obwodnicy nadal brak) więc automatycznie do miasta zaczęło wjeżdżać więcej samochodów (starych samochodów) - a efekt tego widać i czuć.

Nie wypałem okazały się parkingi „Park & Ride”, bo kto chciałby zostawić auto na obrzeżach miasta jeżeli dwupasmową drogą może dojechać do samego centrum (w odległości niespełna 1 km do Wawelu czy Rynku). Owszem czasem napotka się korki (czasami całkiem spore) ale czy nie przyjemniej siedzieć sobie w ciepłym aucie niż marznąć (zwłaszcza w zimie) na przystanku. Tak więc pomykają samochody a jak obserwuje się ich rejestracje to wychodzi na to, że Kraków to miasto tranzytowe. 

Z własnych obserwacji wiem, że wiele osób, które mieszka w Krakowie chętnie korzysta z komunikacji miejskiej, która na terenie miasta zapewnia szybkie przemieszczanie się ale nie znam nikogo, kto dojeżdżałby autem spoza Krakowa i przesiadałby się na komunikację miejską. Myślę, że aut z rejestracją spoza miasta jest codziennie na ulicach Krakwa przynajmniej 50%. Osobiście uważam, że Kraków nigdy nie uwolni się od spalin, jeżeli nie ograniczy ruchu wjazdowego do miasta (np. przez regulację świateł na wjeździe) - mam świadomość, że tą tezą  narażam się wszystkim codziennie dojeżdżającym do Krakowa samochodami z bliższych i dalszych okolic.

Jedna z ostatnich akcji władz Krakowa w walce ze smogiem to uchwała, która mówi o tym, że gdy normy powietrza zostają  przekroczone miasto ogłasza komunikat o darmowej komunikację (dla osób, które mają przy sobie dowód rejestracyjny samochodu oraz osób im towarzyszących). Decyzja podjęta w błyskawicznym tempie miała szeroką akcję informacyjną w mediach, nawet tych ogólnopolskich. Zraz po nowym roku można było w Krakowie pojechać komunikacją zbiorową za darmo (przez jeden lub dwa dni). Jednak nieco ponad tydzień później normy znowu zostały przekroczone ale komunikacja nie była już darmowa. Oficjalne komunikaty rekomendowały pozostawanie w domu ale nie był to wystraczający powód by uruchomić darmowe przejazdy. Zastanawiam się więc czy uchwała miała być tylko działaniem z zakresu PR czy proces nie działa przez czyjąś nieudolność?

Poza spalinami przyczyną smogu jest oczywiście palenie w piecach (choć ten sposób ogrzewania istnieje od zawsze). Niestety powietrza nie da się zatrzymać w ramach granic miejskich, więc oprócz efektów spalania z krakowskich kotłowni, nad Kraków spływa powietrze z okolic, gdzie ograniczenia co do spalania są mniej rygorystyczne.  Ważne na pewno jest czym się pali i palenie śmieciami na pewno powinno być surowo karne (na razie chyba kary nie są zbyt dotkliwe) ale czemu zabraniać mieszkańcom Krakowa palenia drewnem w kominku? Wydaje mi się że problem leży nie w samym paleniu w piecach, które od zawsze było praktykowane, a w braku przewietrzania miasta. W Krakowie pewne miejsca "od zawsze" pozostawały niezbudowane, bo stanowiły tzn. korytarze powietrzne do przewietrzania miasta. Teraz w tych miejscach stoją bloki. Pytanie czy przewietrzanie miasta stało się niepotrzebne?

Władze Krakowa realizują politykę proekologiczną – dopłaty do wymiany pieców i odnawialnych źródeł energii, inwestycje w ekologiczny tabor komunikacji miejskiej, z drugiej strony wpuszczają jednak do miasta coraz większy ruch samochodowy i pozwalają zabudowywać każdy skrawek terenu zielonego.  Teraz Nowa Huta w stosunku do innych dzielnic Krakowa stanowi zieloną wyspę, tylko tu między blokami zostawiono miejsce na drzewa i zieleńce. W pozostałych dzielnicach tereny zielone masowo zastępuje beton.

Realizacja samego programu ograniczania niskiej emisji też pozostawia wiele do życzenia. Miasto dofinansowuje wprawdzie całkiem spore kwoty do wymiany sposobów ogrzewania np. na ciepło miejskie ale w zamian użytkownicy podpisują umowy lojalnościowe nawet na 10 lat. Dodatkowo dotacja nie obejmuje wielu dodatkowych inwestycji, które muszą zostać poniesione ze względu na wymogi MPEC. No i najważniejsze-  wymiana sposobu ogrzewania to dopiero początek kosztów, bo miesięczne opłaty bardzo często nie mile zaskakują użytkowników. To wszystko nie zachęca do zmiany, zwłaszcza ludzi starszych i niezamożnych.

Moim zdaniem wprowadzenie zakazu palenia w piecach nie rozwiąże problemu całkowicie, bo jeżeli kogoś nie stać na ekologiczne ogrzewanie to żaden zakaz tego nie zmieni. Ludzie będą więc palić nadal, pewnie czym podpadnie, bo składy węgla z racji wprowadzonych zakazów zapewne znikną z terenu Krakowa. Moim zdaniem jedynym rozwiązaniem by całkowicie wyeliminować piece to ciepło miejskie tak tanie, by nikomu nie chciało się i nie opłacało palić we własnej kotłowni, co przy obecnych cenach ciepła w Krakowie jest rozwiązaniem nierealnym.

Tak więc póki co Kraków skazany jest na smog, również ze względu na swoje położenie w kotlinie i niestety w najbliższym czasie sytuacja ta nie ulegnie szybkiej poprawie. Wielka to szkoda dla miasta, dla jego zabytków, ale przede wszystkim dla zdrowia mieszkańców.

i odmiennym jakby rytmem
u nas ludziom bije serce
choć dla serca nieszczególne tu powietrze ....

(Andrzej Sikorowski, Grzegorz Turnau)