W
Krakowie wg legend straszył smok wawelski, teraz rolę tę przejął SMOG - straszy mieszkańców i turystów. O
tym, że powietrze w Krakowie jest „nieszczególne” śpiewał G. Turnau i
A. Sikorowski i jest to prawda znana nie od dziś. Kiedyś za złą jakość
powietrza obarczano lokalne zakłady produkcyjne, głównie Hutę im
Sendzimira (kiedyś im. Lenina) oraz zakłady sodowe Solvay (obecnie
Centrum Handlowe
Zakopianka). Z czasem zakłady produkcyjne na terenie Krakowa były
zamykane lub ich działalność była mocno ograniczana. Wydawać by się się
mogło, że powietrze w Krakowie będzie coraz lepsze, niestety trujące
zakłady produkcyjne zastąpiły samochody. Jak ostatnio podawano w mediach
samochody, którymi jeździmy w naszym kraju mają najczęściej pow. 10
lat i zapewne daleko im do standardów jakościowych z zakresu ekologii, za których
przekroczenie karany jest teraz koncern Volkswagen. A w
Krakowie ostatnio rozbudowano sporo dróg (a pełnej obwodnicy nadal brak) więc automatycznie do miasta
zaczęło wjeżdżać więcej samochodów (starych samochodów) - a efekt tego
widać i czuć.
Nie
wypałem okazały się parkingi „Park & Ride”, bo kto chciałby zostawić
auto na obrzeżach miasta jeżeli dwupasmową drogą może dojechać do samego
centrum (w odległości niespełna 1 km do Wawelu czy Rynku). Owszem
czasem napotka się korki (czasami całkiem spore) ale czy nie przyjemniej
siedzieć sobie w ciepłym aucie niż marznąć (zwłaszcza w zimie) na
przystanku. Tak więc pomykają samochody a jak obserwuje się ich
rejestracje to wychodzi na to, że Kraków to miasto tranzytowe.
Z
własnych obserwacji wiem, że wiele osób, które mieszka w Krakowie
chętnie korzysta z komunikacji miejskiej, która na terenie miasta
zapewnia szybkie przemieszczanie się ale nie znam nikogo, kto
dojeżdżałby autem spoza Krakowa i przesiadałby się na komunikację
miejską. Myślę, że aut z rejestracją spoza miasta jest codziennie na
ulicach Krakwa przynajmniej 50%. Osobiście uważam, że Kraków nigdy
nie uwolni się od spalin, jeżeli nie ograniczy ruchu wjazdowego do
miasta (np. przez regulację świateł na wjeździe) - mam świadomość, że tą tezą narażam się wszystkim codziennie dojeżdżającym do Krakowa samochodami z bliższych i dalszych okolic.
Jedna z ostatnich akcji władz Krakowa w walce ze smogiem to uchwała, która mówi o tym, że gdy normy powietrza zostają przekroczone
miasto ogłasza komunikat o darmowej komunikację (dla osób, które mają
przy sobie dowód rejestracyjny samochodu oraz osób im towarzyszących).
Decyzja podjęta w błyskawicznym tempie miała szeroką akcję
informacyjną w mediach, nawet tych ogólnopolskich. Zraz po nowym roku
można było w Krakowie pojechać komunikacją zbiorową za darmo (przez
jeden lub dwa dni). Jednak nieco ponad tydzień później normy znowu
zostały przekroczone ale komunikacja nie była już darmowa. Oficjalne
komunikaty rekomendowały pozostawanie w domu ale nie był to
wystraczający powód by uruchomić darmowe przejazdy. Zastanawiam się więc
czy uchwała miała być tylko działaniem z zakresu PR czy proces nie
działa przez czyjąś nieudolność?
Poza
spalinami przyczyną smogu jest oczywiście palenie w piecach (choć ten sposób ogrzewania istnieje od zawsze). Niestety powietrza
nie da się zatrzymać w ramach granic miejskich, więc oprócz efektów
spalania z krakowskich kotłowni, nad Kraków spływa powietrze z okolic,
gdzie ograniczenia co do spalania są mniej rygorystyczne. Ważne
na pewno jest czym się pali i palenie śmieciami na pewno powinno być
surowo karne (na
razie chyba kary nie są zbyt dotkliwe) ale czemu zabraniać mieszkańcom
Krakowa palenia drewnem w kominku? Wydaje mi się że problem leży nie w
samym paleniu w piecach, które od zawsze było praktykowane, a w braku
przewietrzania miasta. W Krakowie pewne miejsca "od zawsze" pozostawały
niezbudowane, bo stanowiły tzn. korytarze powietrzne do przewietrzania
miasta. Teraz w tych miejscach stoją bloki. Pytanie czy
przewietrzanie miasta stało się niepotrzebne?
Władze
Krakowa realizują politykę proekologiczną – dopłaty do wymiany pieców i
odnawialnych źródeł energii, inwestycje w ekologiczny tabor komunikacji
miejskiej, z drugiej strony wpuszczają jednak do miasta coraz większy
ruch samochodowy i pozwalają zabudowywać każdy skrawek terenu zielonego.
Teraz Nowa Huta w stosunku do
innych dzielnic Krakowa stanowi
zieloną wyspę, tylko tu między blokami zostawiono miejsce na drzewa i
zieleńce. W pozostałych dzielnicach tereny zielone masowo zastępuje
beton.
Realizacja
samego programu ograniczania niskiej emisji też pozostawia wiele do życzenia. Miasto
dofinansowuje wprawdzie całkiem spore kwoty do wymiany sposobów
ogrzewania np. na ciepło miejskie ale w zamian użytkownicy podpisują
umowy lojalnościowe nawet na 10 lat. Dodatkowo dotacja nie obejmuje
wielu dodatkowych inwestycji, które muszą zostać poniesione ze względu
na wymogi MPEC. No i najważniejsze- wymiana
sposobu ogrzewania to dopiero początek kosztów, bo miesięczne opłaty
bardzo często nie mile zaskakują użytkowników. To wszystko nie zachęca
do zmiany, zwłaszcza ludzi starszych i niezamożnych.
Moim
zdaniem wprowadzenie zakazu palenia w piecach nie rozwiąże problemu
całkowicie, bo jeżeli kogoś nie stać na ekologiczne ogrzewanie to żaden
zakaz tego nie zmieni. Ludzie będą więc palić nadal, pewnie czym
podpadnie, bo składy węgla z racji wprowadzonych zakazów zapewne
znikną z terenu Krakowa. Moim zdaniem jedynym rozwiązaniem by całkowicie
wyeliminować piece to ciepło miejskie tak tanie, by nikomu nie chciało
się i nie opłacało palić we własnej kotłowni, co przy obecnych cenach
ciepła w Krakowie jest rozwiązaniem nierealnym.
Tak
więc póki co Kraków skazany jest na smog, również ze względu na swoje położenie w kotlinie i niestety w najbliższym czasie sytuacja ta
nie ulegnie szybkiej poprawie. Wielka to szkoda dla miasta, dla jego zabytków, ale przede wszystkim dla zdrowia mieszkańców.
u nas ludziom bije serce
choć dla serca nieszczególne tu powietrze ....
(Andrzej Sikorowski, Grzegorz Turnau)